Kulturowo, fizyka jest unikalną dyscypliną: fizycy zakładają, że nie tylko są dobrzy w fizyce, ale są dobrzy we wszystkim i mogą robić każdą dziedzinę lepiej niż obecni w tej dziedzinie, gdyby tylko zechcieli spróbować. Jak Fischer: "Jestem geniuszem, który gra w szachy"

Widziałem to na seminarium biologicznym dawno temu: jakiś fizyk zdołał zdobyć grant biologiczny i postanowił umieścić bakterie w jakimś labiryncie, zastanawiając się, czy potrafią się z niego wydostać, wygodnie zapominając, że bakterie nie potrafią myśleć, ponieważ nie mają mózgów.

W ten sposób ekonomia jest w rzeczywistości bardzo podobna do fizyki. "Królowa nauk społecznych". Arogantnie wkraczamy na teren innych, ignorując dziesięciolecia pracy dotychczasowych graczy, działając od podstaw, zakładając, że możemy to wszystko zrobić od nowa, i to lepiej.

Zabawne, ale działa! Zrobiliśmy to w dziedzinie prawa, socjologii, historii, nauk politycznych i wielu innych, i przejęliśmy duże obszary z każdej z nich. Obecni gracze narzekają na to, ale ostatecznie to dlatego, że przegrali, a my wygraliśmy.

Podsumowując, moim zdaniem inwazje na boiska z różnych dziedzin są czymś dobrym, ponieważ w zasadzie jest to jedyny sposób na generowanie wymiany myśli w ramach izolowanej polityki akademickiej.

Jeśli inwazja się powiedzie - jak inwazje ekonomistów w inne dziedziny nauk społecznych - z powodzeniem zdobywamy nowe terytorium dla naszej dziedziny. Jeśli nie - jak wyprawy ekonofizyków i "ekonomistów złożoności" do ekonomii - dotychczasowi gracze nie tracą nic.

Istnieje rynek pomysłów, nie zawsze jest to rynek bezkrwawy, a w historii naszej dziedziny jest wiele zaschniętej krwi. Więc do fizyków, którzy chcieliby nas zaatakować: przybywajcie! Nasze miecze są wyciągnięte i gotowe. Zwycięzcom przypadają łupy!