dlatego nie złapiesz mnie w NY, nie obchodzi mnie to... gdy widzisz jakąś niesamowicie bogatą osobę i zastanawiasz się, dlaczego wciąż jest ogromnie niepewna, neurotyczna i ciągle goni za pieniędzmi, to przez to gówno...
John Wang
John Wang4 sie, 04:54
> bądź mną, przeprowadzam się do Manhattanu > myślałem, że bogaci ludzie mają tylko kierowców i doormanów > okazuje się, że istnieje cała ukryta gospodarka obsługująca ultra-bogaczy: asystenci, prywatni kucharze, ochrona, manikiurzyści, masażyści > spotykam 24-letnią dziewczynę z jakiejś przypadkowej szkoły w Midwestzie > teraz jest „asystentką rodzinną” w brownstone na Upper East Side z 6 dziećmi i 50 pracownikami na pełny etat > oh_shit_the_stories_are_real.exe > tata jest miliarderem hedżowym > mama prowadzi markę modową, której nikt nie ma prawa krytykować > mfw każde dziecko ma spersonalizowany zespół na miejscu: niania, terapeuta, korepetytor, lokaj > narzeka „muszę spędzać co drugie weekendy w ich drugim domu w Hamptons” > jakby to była uciążliwość kek > „ugh, muszę znowu koordynować helikopter” > dziewczyna pokazuje mi swoje relacje na Instagramie z „wyjazdów służbowych” do Aspen i Saint Tropez > tymczasem zarabia $70k i dzieli studio w Bronksie z dwoma współlokatorami > mówi o „kierowcy mojego szefa” jakby to ona miała kierowcę > asystenci zachowują się jakby auditionowali do adopcji (copium) > nie tylko obsługują bogactwo, próbują je wchłonąć > mfw zdaję sobie sprawę, że połowa Manhattanu działa na ludziach, którzy desperacko chcą być bogaci, ale zadowolili się byciem blisko bogatych > mfw całe UES to tylko teatr bogactwa z tysiącami aktorów w tle > tfw amerykański sen to teraz tylko zaproszenie na imprezy bogatych ludzi i rozmowy o tych imprezach > to miasto to Disneyland dla hierarchii klasowej > existental_crisis.gif
9,43K