Podczas lotu przeczytałem kilka setek stron "Nowego rodzaju nauki" Wolframa (śledziłem go od dziecka, więc znałem wiele jego podejść) i nie będę kłamać, ale uznałem to za ogromne rozczarowanie. To w zasadzie bardzo, bardzo długa seria przykładów różnych automatów komórkowych, z prawie żadnym rzeczywistym połączeniem lub badaniem, jakiekolwiek z popieranych twierdzeń dotyczących jego związków z fizyką, chemią, biologią itd. Czuje się też, że jest tam kryminalna ilość filozofii, w tym sensie, że dostajesz bardzo, bardzo mało myśli Wolframa na temat tego, co to wszystko dla niego znaczy, jakby był nadmiernie ostrożny w dzieleniu się swoimi poglądami na to, jak to wszystko się łączy. W zasadzie muszę zjeść swoje warzywa przez 800+ stron, aby w końcu znaleźć kilka akapitów co jakiś czas, które faktycznie mają to, czego szukałem. Oczywiście wiele z tego można znaleźć dzisiaj w jego licznych wywiadach, wykładach, projekcie fizyki Wolframa itd., ale w 2002 roku musiała to być najbardziej rozczarowująca lektura wszech czasów, szczerze mówiąc.
dużo ładnej sztuki CA...
10,58K