Bycie inwestorem w Teslę nie jest dla słabych duchem. Wahania są dzikie. Strata 50% od szczytów nie jest niczym niezwykłym i to prawie część procesu. To, że Elon mówi coś szalonego, również jest normalne, podczas gdy media mainstreamowe przekręcają historie dla klików. To wszystko dzieje się prawie co roku. Ale kiedy zagłębisz się głębiej… kiedy naprawdę zrozumiesz produkty i technologię, porozmawiasz z właścicielami Tesli, spotkasz pracowników i zrozumiesz misję, wiele rzeczy zaczyna się w tobie zmieniać. Przestajesz reagować na hałas i zaczynasz dostrzegać przyszłość. Uświadamiasz sobie, że to, co wygląda na „szalone” z zewnątrz, w rzeczywistości ma doskonały sens od wewnątrz. Ludzie uwielbiają mówić „to było oczywiste” z perspektywy czasu. Ale kiedy przeżywasz to na własnej skórze, jest to zarówno niezwykle trudne, jak i niezwykle łatwe w tym samym czasie. To paradoks przekonania. I w trakcie tej drogi powstaje wielu Teslanaires… a wielu potencjalnych odpada. Ta podróż oddziela prawdziwych od fałszywych i tych, którzy wierzą, od tych, którzy tylko stawiają zakłady. Dla mnie to proste. Kocham Teslę. Wierzę w to, co buduje Elon i zespół. A ta jazda, ze wszystkimi swoimi wzlotami, upadkami i szaleństwami, to coś, z czego jestem dumny, będąc zarówno kierowcą, jak i pasażerem.