Droga Długu Jest sposób życia, który jest tak głęboko wpleciony w tkankę amerykańskiej kultury, że większość ludzi nie jest w stanie go już dostrzec. Nazywam to drogą długu. Cicha, tragiczna wymiana wolności na wygodę. Dług sprzedawany jest jako narzędzie, most, krok naprzód. Ale w rzeczywistości to psychologiczna klatka z niewidzialnymi prętami. W momencie, gdy zaciągasz dług, nie tylko pożyczasz pieniądze, pożyczasz pewność. A wraz z tą pewnością tracisz coś świętego: otwartość swojej przyszłości. Bo czym jest przyszłość, jeśli nie możliwością? Ogromna, nieokreślona przestrzeń, w której może się zdarzyć wszystko? Kiedy zaciągasz dług, predefiniujesz tę stronę. Zobowiązujesz się do fabuły, zanim jeszcze wiesz, kim będziesz w następnym rozdziale. Gdy przyszłość jest zdefiniowana, nadzieja eroduje. Twój mózg odczuwa to, zanim jeszcze to wyartykułujesz. Iskra, która kiedyś pochodziła z wyobrażania sobie różnych ścieżek, zaczyna gasnąć. Twoje ciało wchodzi w tryb przetrwania. Ekscytacja zamienia się w napięcie. Otwartość zamienia się w ciężar. To, co kiedyś było życiem pełnym niepewności, staje się harmonogramem płatności. Odliczaniem. I dlatego lęk kwitnie w życiu żywionym przez dług. Lęk rozwija się w dwóch miejscach: przeszłości i przyszłości. Żywi się żalem i żywi się strachem. Dług przywiązuje cię do obu. Kapitał staje się ciężarem twojej przeszłej decyzji, a odsetki stają się podatkiem na twoje przyszłe ja. To podwójne związanie... twoja obecność zakuta w dwa bieguny, które nie mają nic wspólnego z dzisiaj. Możesz próbować żyć "tu i teraz". Ale tak długo, jak te kotwice są na miejscu, twój układ nerwowy zna prawdę: nie jesteś wolny. A może to jest najgorsza część. Nie same pieniądze. Nie stopy procentowe. Ale cicha, wewnętrzna zmiana z "mógłbym być kimkolwiek" na "już podpisałem na linii przerywanej". Widziałem to wielokrotnie. ...